Autor |
Wiadomość |
<
Rekrutacja
~
Aldur
|
|
Wysłany:
Pon 19:42, 21 Maj 2007
|
|
|
Dołączył: 21 Maj 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Wysoki, rudowłosy mężczyzna w stalowym, brygantynowym pancerzu noszącym ślady ciosów stanął w porcie i zlustrował okręt. Wzruszył ramionami, gdy nie zauważył trapu. Odsunął się zatem na odległość kilkunastu sążni od burty okrętu i zaczął pędzić przed siebie, klekocząc zbroicą. Odbił się nogami od ziemi i z łoskotem wylądował na pokładzie. Podniósł się niepewnie, spoglądając na boki, czy jakaś kusza w niego nie mierzy. Nabrał powietrza w płuca i wszedł do kajut. Popatrzył na zebranych i wyciągnął spod napierśnika ubrudzony kawał pergaminu.
-To jest taka spisana przeze mnie historia jak to pisałem historię... - mruknął, rozglądając się. - Wiem, ze to dziwnie to brzmi, ale mniejsza. Czytam więc:
Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna stał na nadmorskim klifem. Pod nim pieniła się groźnie woda, szczerzyły się kamienne kły. Wszystko to zdawało się być piekielną gardzielą jakiegoś morskiego stwora. Człowiek spojrzał w dół, na ostre skały, po czym skierował wzrok na nieboskłon. Kilka mew płynęło w powietrzu, przekomarzając się głośno. W człowieka uderzył potężny podmuch wiatru. Ten zachwiał się, lecz stał dalej. Ubrany był w skórzaną kurtę, lniane spodnie i kolczugę. Miał długie, rude włosy, smagłą twarz i orzechowe oczy. W ręku ściskał włócznię. Spojrzał na nią, badając każdy szczegół.
Jego wzrok zatrzymał się na spłaszczonym czubku żeleźców. Zaczął wspominać...
...szajka kilkorga bandytów wypadła z lasu. Uderzyła w najemników chroniących wóz z kupcem i jego dobrami. Rudowłosy mężczyzna wybiegł na przód grupy. Włócznia przecięła powietrze, a żeleźce ugodziły jednego ze sześciu zbrojnych w napierśnik. Pika ześliznęła się z pancerza, ale zaraz wyprowadzoną nią kolejny cios. Ostrze wgryzło się w szyję mężczyzny. Trysnęła krew, rudowłosy zaśmiał się i wyrwał oręż...
Kiedy to było? Rok czy dwa lata temu? Nie... Pięć lat. Wtedy ów mężczyzna zaczął zabijać i mordować by się wzbogacić... To był zły wybór.
Szczerba na ostrzu. Co to było? Ach...
...rosły człowiek na koniu wyjechał prosto n a rozbójników.
Tak, to był przeklęty paladyn w służbie Einhasad. Cholerny twardziel.
Cios wielkiego miecza opadł na jednego z rozbójników, bezwładne zwłoki pozbawione prawicy odleciały do tyłu i uderzyły w drzewo, czemu towarzyszył trzask kości i metaliczny zgrzyt kolczugi. W powietrze wzbiła się fontanna krwi. Banda zbójców natarła na konnego. Włócznia rudowłosego frunęła ku szyi rycerza, lecz on sparował żeleźce mieczem...
Trzy lata temu. Zwalili go z konia, lecz szamocząc się złamał jednemu z rozbójników rękę, drugiemu rozbił czaszkę, trzeciemu wybił parę zębów. Musieli zostawić wtedy najpoważniej rannego i uciekać. Tak, dwa trupy w jednej walce. Okazało się, że na szajkę rudowłosego wyznaczono sporą nagrodę. Niedobitki zaszyły się na jakiejś farmie, zarzynając mieszkającego tam farmera. Przesiedzieli tam dobre trzy miesiące nim stamtąd wyszli.
Tak, taka była przeszłość Aldura, owego rudowłosego mężczyzny. Zabijał, palił, kradł.
Trzeba z tym skończyć... - mruknął włócznik, spoglądając na włócznię. - Czas rozpocząć nowe, uczciwe życie.
Drzewiec oręża pękł na kolanie wojownika. Strzępki oręża opadły w spienioną, morską toń. Aldur zdjął kolczugę. Spojrzał na największą dziurę w pancerzu. I zaczął wspominać...
...szajka uciekała. Łowcy głów jechali za nimi. Rozbójnicy nie mieli szans na ucieczkę. Aldur oparł się o pień drzewa plecami. Wystawił włócznię przed siebie, przed oczyma miał nadal widok jego mordowanych towarzyszy. Krwawa mgła przesłaniała mu widok. Zmrużył oczy i rozejrzał się. Stało przy nim trzech kompanów, trzech z dziesięciu. Reszta leżała pokotem na ziemi, a ich krew powoli wsiąkała w listowie. Aldur ujrzał jeźdźców. Dwóch. Zdziwił się wielce. Tylko dwóch? Było ich więcej. Jeden z konnych ściskał lancę. Rudowłosy skierował ku niemu włócznię i zamknął oczy. Był przerażony. Poczuł jak cos ciężkiego uderza w pikę, czuł ciężar napierający na dłonie i drzewiec. Nagle coś ugodziło go w pierś. Aldur mimowolnie rozwarł powieki. Z jego piersi sterczał długi na dziesięć stóp drzewiec lancy, żeleźce przebiły go i utkwiły w drzewie. Krew wypełniła usta młodzieńca. Szkarłatny płyn zaczął sączyć się kącikami ust. Broda Aldura opadła na jego piersi. Rana przestała boleć, hałas wokół zamarł...
Rudowłosy wzdrygnął się i odruchowo przyłożył rękę do piersi... To było niedawno... Bardzo niedawno... Po tej ranie Aldur zrezygnował. Jeśli już umierać, to w służbie dobra. Tak... A może nie? Byleby to miało jakiś sens.
Kolczuga zabrzęczała w powietrzu i zawisła na jednym z kamiennych kłów.
Właśnie skończyłem z przeszłością. Tak... To już koniec... Czas zacząć nowe życie.
Pełne przygód. Życie pełne przygód, ciekawych miejsc i towarzyszy.
***
Aldur odjął rękę, w której dzierżył pióro od kartki. Przyjrzał się spisanej na niej słowom. Tak, tak to właśnie wyglądało. Kiedy to było? Tydzień temu, tak... Odłożył pióro i ruszył ku wyjściu z karczemnego pokoju. Nagle zatrzymał się. Coś kazało mu to zrobić, jakiś głos w głowie. Podszedł szybkim krokiem do blatu i ujął pióro w dłoń. Zanurzył je w atramencie i napisał:
Życie pełne śmierci...
Zamrugał kilkakrotnie wpatrując się w to zdanie. Wzruszył ramionami, odłożył pióro, przyczepił do pasa dwa miecze i otworzył drzwi...
Oto historia o tym, jak żem pisał historię.
A teraz w skrócie moja historia. Urodziłem się na wyspie głosów. Ojciec mój był rybakiem, matka zmarła podobno przy mym porodzie. Ojciec był człowiekiem zimnym, słowem się do mnie nie odzywał. Opiekował się mną tak naprawdę pewien z nauczycieli w szkole wojowników. Fachu rybołówstwa się trochę nauczyłem, łodzią niedużą pływać także.
teraz powiem, jak to zostałem mordercą i zbójem.
Wielcy, brodaci mężczyźni z północy na wielkich statkach Drakarrami nazwanymi przypłynęli na naszą wyspę. Nastąpiła krwawa jatka, kolosy uciekły. Oj, łodzie to świetne mieli, oj... Znaczy...
Kontynuując. Ojciec mój i ów nauczyciel zginęli w walkach. Zabrałem sie więc pierwszym statkiem z kapustą do Gludin. Piętnaście lat miałem. Spotkałem tam bandę grasantów i przyłączyłem się do nich. Młody i głupi byłem, ach...
Do bandy ludzi przybywało, czasem ubywało. Różnie to było. Po pięciu latach z początkowego stanu zgrai ocalałem tylko ja. Byłem wtedy hersztem. Przez niecały rok. Potem łowcy głów nas dorwali i cóż... Pika w płuco, koniec ze mną. Leczyłem się pół roku w świątyni Einhasad, choć kapłani wiedzieli, żem morderca. Wzruszyła mnie ich dobroć i postanowiłem skończyć ze zbójectwem... I jestem tu... Pohandlowałem, ekwipunek nowy zdobyłem... Pech chciał, iż szajka złodzei napadła na mnie i zabrała mój urobek. Teraz jestem tu, po kolejnych miesiącach zarobków. Ekwipunek nie taki dobry jak kiedyś, tylko jeden miecz... Ale da się żyć.
A więc, ahoj!
Teraz rzekę parę suchych faktów.
Jestem wojownikiem, nie do końca wyspecjalizowanym na czterdziestym kręgu.
Przybyłem tu...
Co mogę dać? Zwoje zbrojne ramię i mą skromną osobę. Mówiłem, iż całkiem dobrze historyj pisanie mi idzie? Nie? no to mówię.
Więc tyle. Czego wymagam? Długich rejsów, bo jak mówiła kapłanka, płucom, szczególnie jakimś tam rahabili coś tam dobrze robi słone, morskie powietrze. Poszukuję także kamratów, którzy wsporą w trudnych momentach, i także przyjaciół w tym trudnym świecie.
I rumu.
Rycinkę podrzucę do kajuty kapitana, jeśli rozkaz takowy dostanę.
I...
Może już zabiorę się za czyszczenie pokładu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 20:48, 21 Maj 2007
|
|
|
Dołączył: 24 Kwi 2007
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
<Bosman z złośliwym uśmiechem spoglądał na człowieka próbującego niezdarnie wskrobać się na okręt. Zauważył podrzucony list, podniósł go, schował do sakwy i zlustrował dokładnie wojaka> Zwój, psia jucha, kapitanowi dam. Służby szukasz, hę ? Na Żelaznej Dziewicy miejsce tylko dla najtwardszych...<powiedział twardo> Saiiikaaa...ten tutaj, w morde kopany, na zdrożonego wygląda Ochędóż go trochę, nie chce ci po ładowni, psiamać, szperać. A ja kapitana zawiadomię. Roboty u nas sporo, nudzić sie nie będziesz <zarechotał, klepiąc człowieka w ramię>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Wto 6:38, 22 Maj 2007
|
|
|
Dołączył: 21 Maj 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Człowiek odetchnął z ulgą.
-Wyście nie tacy pierwsi lepsi wojownicy mórz. Większość piratów jakich żem widział od razu we mnie oszczepami ciskała i z kusz pruła...
Nie wiem co mnie, cholera, podkusiło żebym tu wszedł... Ale dobry mój wybór był, jak widzę, wyście nie banda osiłków i drabów...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 10:22, 23 Maj 2007
|
|
|
|
- Mylisz się, my jesteśmy banda osiłków i drabów. - wycedził idący od strony portu płowowłosy, niepozorny mężczyzna. Dmuchnął zawadiacko w opadający na twarz kosmyk włosów i wykrzywił usta w szelmowskim uśmiechu.
- No, no, całkiem składna ta bajka coś ją nam tu sprzedał. Rycinę owszem, zostaw mi gdzie trzeba, chyba, że masz powody by ją taić - tedy skreśl list, może zrozumiem. Nie to jest ważne. - przerwał na chwile by wciągnąć powietrze, odetchnął głęboko - Podobasz mi się. Niech nastanie czas prób!
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 18:46, 23 Maj 2007
|
|
|
Dołączył: 24 Kwi 2007
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
To kapitan <mruknął bosman do człowieka> on tu najważniejszy, każe ci skakać za butre na pełnym morzu - skoczysz. Tedy bacz pilnie na jego słowa i poleceń wyczekuj. I nie bój nic, psiakrew. Pomogę ci w nich jak będzie trzeba, jeno burty smolić skończę, bo się sezon na lewiatany zaczyna, trza będzie krypę w rejs wyciągnąć <westchnął, beknął donośnie w wziął się spowrotem do pracy>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 7:28, 31 Maj 2007
|
|
|
Dołączył: 21 Kwi 2007
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
- Dziwna to rzecz z owym jegomościem. Pierw nam się tu palił żywym ogniem, a rycinę przysłał naderwaną, niekompletną, brudną... Pies to tracął, tedy posłałem gońca po nową. Goniec nie wrócił...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Czw 14:58, 31 Maj 2007
|
|
|
Dołączył: 24 Kwi 2007
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
<krasnulud odwrócił się na pięcie, łypiąc na kapitana> Mało to takich, co najpierw góry chcą przenosić, a potem jak kilwater za łajbą zapał ich zanika ? Daj mu jeszcze szanse, kapitanie, zapowiadał się nieźle, a jak nie, za burte z nim <wzruszył ramionami i począł spowrotem cerować brasy na żaglach>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Sob 11:28, 02 Cze 2007
|
|
|
Dołączył: 21 Maj 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Wybaczcie...
Bogowie inaczej zadecydowali. Ma noga nie postanie już nigdy w Krainie Aden. Nie poczuję również wiatru żeglując z wami. Wybaczcie, ale moja dalsza podróż nie jest możliwa. Dziękuję za cierpliwość.
Bywajcie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 12:57, 04 Cze 2007
|
|
|
Dołączył: 24 Kwi 2007
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
<skrada się za człowiekiem z okutą żelaznymi ćwiekami pałką w ręce> Ten się nam już nie przyda, można mu mordę obić <mruczy do siebie, uśmiechając złośliwie>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|